sobota, 8 września 2012

Dodatki... dodatki... dodatki... cz.2.

Na wstępie dzięki za wszystkie komentarze i jeśli do kogoś nie odpisałam to proszę grzecznie o okrzyczenie mnie, bo mogłam nie zauważyć.
Dzisiaj trochę bransoletek, które można nosić i na co dzień i od święta. Prezentują się wystrzałowo przy niemal każdej kreacji, no może nie pasują trochę do wieczorowych sukienek. Kocha je absolutnie każda zbuntowana nastolatka, niektóre przez fikuśne rzemyki, inne dlatego, że fajnie się błyszczą. Też mam ich sporą kolekcję i dlatego podzielę się z Wami moimi propozycjami:).

Bransoletka z drewnianymi koralikami, świetnie wygląda i pasuje do każdej nieformalnej kreacji. Ma wygodne wiązanie z tyłu, więc nie zsuwa się z nadgarstka.
Dostałam ją w prezencie, od kumpeli, która wróciła z Nepalu, a w związku z tym, że nie mam pojęcia jaki jest kurs rupii nepalskich, nie mogę wam zdradzić, ile kosztuje.
Kolejna wakacyjna pamiątka, chyba nawet pochodzi z tego samego źródła.
Ma wspaniały, czarny, skórzany pasek, do którego umocowane są rzemienie i szklana kulka. To jedna z moich ulubionych.
Oto coś, co może sobie sprawić każda osoba, lubiąca czuć się wyjątkowo i modnie.
Ten model własnoręcznie zrobiła moja kumpela z włóczki, więc koszt takiego dodatku jest naprawdę niewielki. Pewnie kiedyś stworzę artykuł i napiszę, jak się tworzy takie cudeńka.
Ostatnia z moich propozycji, wypatrzona niedawno na - jak ja to nazywam -  podwórkowym straganie. Koszt to około 5 złotych. Ma fajne, drewniane koraliki i jest umocowana na gumce.

3 komentarze:

Dzięki za dobre słowo. Na każdy komentarz odpowiadam.